krewetki w sosie pomarańczowym z risottem z czarnego ryżu

14 marca, 2009

jednym z moich ulubionych blogów kulinarnych jest blog kuchareczka.bblog.pl. zarówno styl, jak i same przepisy bardzo do mnie trafiają: to jest kuchnia jaką lubię. jedyną jego wadą jest brak zdjęć, ale język jaki opisane są potrawy jest wystarczająco obrazowy, by przekonać mnie do spróbowania przynajmniej niektórych.

dziś robiliśmy krewetki z risottem z czarnego ryżu. czarny ryż miał zostać podany na przyjęciu włoskim razem z ossobuco, ale moja żona przestraszyła się, że albo nam nie wyjdzie albo nie będzie smakował gościom, więc zostaliśmy przy tradycyjnym arborio. może i był to dobry wybór?

img_9538-l1

tak to wygląda z lotu ptaka.

zacznijmy od ryżu. czarny ryż (riso venere) nie ma nic wspólnego z ryżem barwionym na czarno atramentem mątwy. to specjalna, szlachetna odmiana „dzikiego” ryżu, o specyficznym, delikatnym orzechowym smaku. można go kupić w większych hipermarketach oraz przez internet we frisco. nie jest tani, paczka 500g kosztuje ok. 18-20 zł, ale raz na jakiś czas warto.

risotto odegrało rolę nieco drugoplanową. czarny ryż trzeba gotować dłużej niż standardowy i chyba trochę zabrakło nam cierpliwości. jeszcze kilka minut dobrze by mu zrobiło. był też (moim zdaniem) minimalnie za słony, co nieco osłabiło jego naturalny, subtelny aromat. na szczęście zostało nam jeszcze 3/4 paczki, spróbujemy jeszcze ponownie.

img_9545-l1

na pierwszy plan wysunęły się wiec krewetki w pomarańczowym sosie z dodatkiem miodu. pycha! mieliśmy niegotowane krewetki mrożone, które są jednak o wiele lepsze od ugotowanych. zamiast chilli dodaliśmy do sosu pieprzu syczuańskiego i to nie była do końca dobra decyzja, bo pikanterii brakowało. za to dobrym ruchem było posypanie całości świeżą kolendrą.

ważna była także sałatka z „miksu sałat”, doprawiona gęstym sosem z octu balsamicznego, miodu i kreteńskiej oliwy z oliwek. taki sos najlepiej przygotowuje się na ciepło, a potem schłodzonym polewa sałatę.

danie było bardzo dobre, z widokami na rewelacyjne. na pewno przyrządzimy je jeszcze raz, tym razem nieco cierpliwiej mieszając risotto. pewnie dla gości. bo już się nie boimy „czarnego ryża”.

ps. popijaliśmy hipermarketowym chablis. piłem już lepsze chablis, ale ogólnie to wino pasowało do dania, sprowadzając je nieco na ziemię (owocowych aromatów w sosie nie brakowało).

Komentarzy 6 to “krewetki w sosie pomarańczowym z risottem z czarnego ryżu”

  1. kawusia35 said

    No to sobie siedzę przed monitorem i dostaję ślinotoku.Przemawia do mnie ten opis i te zdjęcia,oj przemawia.Wspaniałe kolory.Jakiego światła używasz,że kolory są takie intensywne?Pozdrawiam

    • moznagosciom said

      światło jest mieszane, sztuczne z lampki + to co wpada przez okno (a niewiele wpada). potem wyciągam trochę kolory, koryguję ekspozycję (mój aparat niedoświetla prawie zawsze).

  2. Alicja said

    Witam
    przepis super, zdjęcia bardzo udane, przemawiające do zmysłów.
    Chciałam zapytać, korzystając z okazji, jak dodać przepisy z mojego bloga na foodle???

    • moznagosciom said

      foodle przyszukuje wszystkie blogi, nie trzeba dodawać, natomiast dodawanie priorytetowych wyników zostało chwilowo wstrzymane ze względów technicznych.

  3. […] 15, 2009 ten weekend mieliśmy naprawdę kulinarnie udany. po wczorajszych krewetkowo-ryżowych szaleństwach, w niedzielę również nie mogliśmy narzekać na to, co […]

  4. Anoushka said

    do risooto ryzu Venere Nero swietnie, oprocz cebulki pasuja, skwarki 🙂 Polecam !
    Fajne kolory 🙂

Dodaj odpowiedź do Alicja Anuluj pisanie odpowiedzi