nostalgiczne aloo gobi

22 Maj, 2009

IMG_0298-S

odrobina nostalgii na początek: 20 lat temu, czerwiec, (pół)wolne wybory, pierwszy niekomunistyczny rząd. trochę wcześniej ustawy dające możliwość otwierania prywatnych biznesów. efekty widzimy chyba wszędzie, także na naszych talerzach.

zaczęto wydawać książki kucharskie, zupełnie odmienne od tych, który pamiętałem z lat 80. kolorowe, z egzotycznymi przepisami, zawierającymi wprawdzie składniki trudne do dostania, ale już nie uciekające w substytuty („krewetki zastąp małymi parówkami”). symbolem tej nowej fali była dla mnie ukazująca się od 1989 roku seria „encyklopedii kulinarnych” wydawnictwa tenten. teraz do kupienia już tylko na allegro i w antykwariatach. podłużne książeczki, z twardymi, lakierowanymi, kolorowymi okładkami, w środku ładne zdjęcia i przepisy z różnych krajów. nieco uproszczone, ale i tak stosunkowo bliskie oryginałom. pamiętam, że książeczki te były dość drogie, a jednak zebraliśmy ich kilkanaście i dalej do nich wracamy. to właśnie z jednej z nich, poświęconej kuchni indyjskiej, rok wydania 1990, pochodzi przepis na aloo gobi, nazwane tam po prostu „kartoflami z kalafiorem”. teraz te książeczki wyglądają niezwykle skromnie przy albumach kulinarnych, jakie są dostępne w księgarniach, ale wtedy…

dziś pierwszy raz zrobiliśmy aloo gobi używając ghee. warto było. oto nasz, nieco zmodyfikowany, przepis:

100 g ghee
kawałek imbiru (ok.3 cm) posiekany drobno
pół łyżeczki kuminu
pół łyżeczki gorczycy
pół strączka chili posiekany
łyżeczkę kurkumy

rozgrzać ghee w dużym rondlu. mały kalafior w cząstkach, pół kg ziemniaków pokrojonych w plasterki, przesmażyć na ghee z przyprawami na średnim ogniu 10 minut. zmniejszyć ogień, dodać łyżkę przecieru pomidorowego i łyżkę garam masali, wymieszać  i przykryć pokrywką. zostawić na gazie do miękkości warzyw, od czasu do czasu zamieszać. posypać na koniec świeżym pieprzem.

IMG_0302-S

lassi świetnie pasuje do aloo gobi. może to, co piłem (żona pozostała przy swojskim zsiadłym mleku) nie smakowało dokładnie tak, jak oryginalne lassi, ale i tak było pyszne.

IMG_0311-S

i tak sobie jedliśmy „ziemniaczki z kalafiorkiem” wspominając czasy kolekcjonowania książeczek wydawnictwa tenten.

Komentarze 2 to “nostalgiczne aloo gobi”

  1. Ptasia said

    Też mam kilka książek z tej serii – sałatki i coś jeszcze. Rzeczywiście, wtedy specyficzne pozycje wydawano – mam na myśli rynek wydawniczy ogólnie, te albumy na różne tematy…
    Lassi bardzo, bardzo lubię :), aloo gobi zjem, ale nie kocham szczególnie.
    W ramach ciekawostki: Indusi zawsze mówią salt lassi. Pewnie poprawniej byłoby salted lassi, i moja koleżanka tak zawsze starała się zamawiać. Ja się dostosowałam leksykalnie, także do braku liczby mnogiej. „Two salt lassi, two butter naan…”

  2. aga-aa said

    lubie takie smaki, poznałam je niedawno, ale od razu mnie urzekły

Dodaj komentarz